Palec

Moja luba ogromnie się zbulwersowała, bo kierowca tira pokazał jej palec, środkowy. Palec jak palec, ale w jakich okolicznościach! Luba prowadzi swojej niebieskie maleństwo trasą przez wieś. Na tylnej kanapie w foteliku jedzie drugie maleństwo – jeszcze nawet nie mówi. Luba jedzie „sześćdziesiątką” (serio, ona jest ostrożna). Droga szeroka. W przeciwnym kierunku sznur aut. Jeden zdecydował się je wyprzedzić, to właśnie ten od palca. Siedzi za kierownicą kilkunasto tonowego zestawu, przewozi jogurty. Jedzie tak naprzeciwko lubej, a luba na przeciwko niego. Są coraz bliżej. Luba już dawno zdjęła nogę z gazu. Ten od palca nie. Luba naciska hamulec. Prawie stoi i kombinuje gdzie uciekać. Ten od palce nie. Znalazł wreszcie lukę i się chowa. Luba w szoku. Znalazła klakson na kierownicy i trąbi co sił. A ten od palca… chyba sami już wiecie co robi i się przy tym smieje.

Panie tirowiec, uwierz mi pan, że jak bym cię dorwał to tego palca bym ci (celowo nie piszę „c” dużą literą, bo szacunku dla ciebie nie mam) w najpierw odrąbał, a potem w dupę wetknął, co być zapamiętał, że damom się ustępuje.

Monstrum i tyczki

Ładowarko-zwałowarka, czy też zwałowarko-ładowarka, a może ładowarko-ładozwarka. Cholera wie. W Każdym razie fragment tego ustrojstwa jechał ostatnio z Piotrkowa Trybunalskiego do Łodzi. Jechał długo.60 kmpokonał w 14 godzin. Jechał i jechał i… jechał. A przez to, że jechał to nie mogli jechać inni. Ponadgabarytowy ładunek załadowali na platformę. Łącznie z szoferką zestaw miał21 metrówdługości. Na szerokość było około7 m(przypominam, że jeden pas ruchu ma szerokość3,5 m). Najgorsza była jednak wysokość. Ponad7 metrów. Żelastwo zahaczało o wszystko: mosty, kable, sieci trakcyjne, bocianie gniazda. Skład jechał w asyście policji, pilotów i służb telekomunikacyjnych. Był to niezwykły korowód. Pracownicy wszystkich tych służb mieli swoje wozy techniczne i… tyczki. Szli z tymi tyczkami razem z ciężarówką i co chwila podnosili przy ich pomocy do góry kable przechodzące nad drogą (ilość kabli nad polskimi drogami jest przytłaczająca, Spidermen, nie musiałby robić własnych pajęczyn), oczywiście kabel telefoniczny na czas przejazdu podnosił swoją tyczką pracownik telekomunikacji, a kabel energetyczny podnosił swoją tyczką pracownik od prądu. Problem zaczął się, gdy niezwykła parada tyczkarzy i monstrum na platformie dotarli do przejazdu kolejowego. Czterech gości na dachu pociągu zaczęło odczepiać sieć trakcyjną.. . Zajęło im to dwie godziny. Do tej pory widzę zrezygnowane spojrzenia kierowców, którzy utknęli na tym przejeździe. W całym tym cyrku najfajniejszą postacią był kierowca Tira. Chudy, podkrążone oczy, zachowujący stoicki spokój.

– To rutyna – skomentował swoją pracę, kopnął nogą w oponę i wypił chyba już czterdziesty kubek z kawą.

Miesiąc po tragedii

 Krew na szybie i karoserii, strzępki ubrań, buty, pobrudzone gumowe rękawiczki gdzieś w pobliżu, którymi ratownik opatrywał rannego – nikomu nie życzę takich widoków. Jeszcze gorsze są czarne worki i folie przykrywające ciała. Praca dziennikarza, wymaga częstych wizyt na miejscach wypadków – także tych najtragiczniejszych w skutkach. Ludzie często z pogardą traktują pismaków, którzy chodzą wokół rozbitych wraków i wypytują o szczegóły tragedii – jednak następnego dnia kupią gazetę, obejrzą zdjęcia. Im więcej szczegółów tym bardziej będą zaspokojeni.

Ford transit staranowany przez pociąg na przejeździe w Bratoszewicach.

Byłem niedawno na tragicznym wypadku w Bratoszewicach pod Strykowem. Zginęło w nim 9 osób. Dziesiąta została ciężko ranna. Pewnie o tym słyszeliście, bo o tragedii głośno było w mediach. Bus, którym podróżowali wjechał pod pociąg na niestrzeżonym przejeździe kolejowym. To byli młodzi ludzie. Jechali do pracy. Ja jadąc do swojej, też codziennie pokonuję przejazdy kolejowy, te strzeżone i te bez świateł i szlabanów. Informacja o wypadku wstrząsnęła społeczeństwem. To było widać po zachowaniu kierowców. Mimo rogatek zatrzymywali się przed torami, upewniali czy jest bezpiecznie, nie wjeżdżali na szyny gdy za przejazdem był korek. Tak było, ale po miesiącu o tragedii nikt już nie pamięta – o dziewiątce zabitych. A na przejazdy wróciła codzienność. Dróżnik opuszcza szlaban, a młoda dziewczyna w twingo dodaje gazu, by zdążyć przejechać. Autobus zatarasował ruch za przejazdem, a kierowca w tirze ładuje się na tory i stoi. O czym wtedy myśli w tej swojej tępej głowie?

Karawany czekające na ciała ośmiu ofiar wypadku. Dziewiąta osoba zmarła w szpitalu.